Sterowanie i stwardnienie rozsiane

Obawa przed jazdą była moim pierwszym "prawdziwym" symptomem stwardnienia rozsianego, które ostatecznie doprowadziło do mojej diagnozy (choć w okrężny sposób).

To dziwne, ponieważ większość z tych symptomów – dostaję się do samochodu i od razu czuję niepokój. Naciskam, zmuszając się do opuszczania miejsc, mimo że cały czas byłem przerażony. Czułem się tak, jakbym był w grze wideo, nawet gdy na drodze było kilka innych samochodów, a tempo było wolne.

Przesuwające się w odległości 100 jardów samochody skusiłyby mnie do hamowania hamulców, ponieważ zdawało się, że kolizja jest nieunikniona z tak "lekkomyślnymi" i nieobliczalnymi kierowcami na drodze. Zbliżanie się do kręgu ruchu byłoby koszmarem, w którym można by znaleźć otwór, który czeka zbyt długo, by w końcu wyhamować przed ruchem, gdy ktoś zaatakował i krzyknął.

Wszyscy, o których wspomniałem, mieli diagnozę i poradę. "Jesteś po prostu zestresowany." Nie, naprawdę nie byłem (oprócz samego wrażenia z jazdy). "Potrzebujesz więcej snu." Nie, spałem dobrze. "Musisz po prostu dalej ćwiczyć." Jeździłem przez 20 lat, więc nie mogłem się zorientować, co to znaczy.

Kiedy dostałem moją diagnozę stwardnienia rozsianego, około 6 miesięcy później, i nauczyłem się trochę więcej o tej chorobie, rzeczy zrobiły trochę więcej sensu. Myślę, że to, co przeżywałem, było formą dysfunkcji poznawczych, spowolnieniem przetwarzania informacji, które utrudniło integrację i zrobienie setek małych mikrochodowań związanych z prowadzeniem samochodu.

W dzisiejszych czasach mogę jeździć miesiącami bez kierowania pojazdem. To jest trudne, a ja zasadniczo jestem zależny od mojego męża, aby pomóc mi uzyskać wszystko, czego dokonałam poza domem. Jednak są też dobre czasy (w zakresie jazdy), gdzie będę pewnie poruszał się po lokalnych ulicach (nadal nie ma dla mnie autostrad) i czuję, że kontroluję mój wszechświat.

Są też czasy pośrednie, kiedy znajduję się w połowie drogi do celu, zdając sobie sprawę, że może to nie jest idealne – w tych czasach prowadzę mentalny dialog, mówiąc sobie, że zbliża się sygnalizacja świetlna, a nie zatrzasnąć hamulce, jeśli ktoś zwolni przed nami.

Nie zrozum mnie źle – nie jeżdżę, jeśli uważam, że jestem niebezpieczny lub czuję się trochę niespokojny. Zanim wyjdę, zawsze zadaję sobie pytanie, jak się czuję i czy to dobry pomysł, aby dostać się za kierownicę. Pozwalam sobie na rozczarowanie, ale jestem z siebie dumny z powodu mojej "dojrzałości", jeśli zdecyduję, że muszę zostać w domu.

A co z tobą? Czy prowadzisz? Czy kiedykolwiek odczuwasz niepokój? Czy zdarzyło się kiedyś konkretne wydarzenie, gdy żałowałeś jazdy? Czy przestałeś prowadzić? Podziel się swoją historią w sekcji komentarzy poniżej.

Like this post? Please share to your friends: